Jak to już bywa w moich zagranicznych sesjach, są krótkie, ale intensywne i treściwe. Bywają również bardziej lub mniej śmieszne przygody, niezależne od nas, tak też i było na tej sesji kiedy ja nie mogłem wydostać się ze swojego miejsca noclegowego, a przynajmniej nie o czasie, Natalia i Patryk również mieli lekką obsuwę, a na miejscu okazało się, że wschód słońca już nie taki straszny dla społeczeństwa... Umówiliśmy się, że zaczniemy sesje przy Fontannie di Trevi, miejsce bardzo popularne, za dnia nie ma szans na zdjęcie, przynajmniej nie takie jakie bym chciał wykonać. Jedynie o wschodzie słońca jest jakaś szansa, ale jak się okazało to też bywa złudne, ponieważ pełno innych par młodych co było akurat do przewidzenia, ale tylu influencerów to się nie spodziewałem... Tak czy inaczej, sesja się udała. Moi cudowni klienci byli zachwyceni Rzymem o tej porze godzinowej, mogli poznać Wieczne Miasto z zupełnie innej strony, kiedy budzi się do życia, przynajmniej do siesty, później znowu zasypia na parę godzin.

Sesje też staram się rozdzielić na dwa etapy, żeby nie było mordęgi, tak też było i w tym przypadku co wiele dało każdej ze stron (końcówka maja już jest dosyć gorąca), ale żeby nie przedłużać, zobaczcie sami efekt tych szybkich włoskich wakacji!